Nie wiem, czy ktoś mnie jeszcze pamięta. Nazywam się Młynek i zostałem adoptowany w czerwcu 2011 roku. Zanim poznałem swoich nowych człowieków, byłem bardzo smutny i chory na koci katar. Chciałbym napisać Wam w kilku słowach, co się wydarzyło od tamtej pory.
Przez półtora roku poznawałem nowe życie w ciepłym domku jako jedynak, a później moja pani adoptowała mi braciszka. Mimo, że jest moim całkowitym przeciwieństwem, zyskałem towarzysza szalonych zabaw. Co prawda Tuptuś jest niepełnosprawny - nie potrafi skakać, ani szybko biegać, ale dzięki temu zawsze udaje mi się przed nim uciec.
Bardzo lubię wychodzić na spacery do ogrodu, kiedy jest ciepło. Niestety wychodzę tylko w szelkach, więc nie mogę złapać żadnego ptaka, czy jaszczurki. Moim ulubionym zajęciem jest zjadanie trawy i leżenie w cieniu pod drzewkiem. Zimowe wieczory spędzam w hamaku na kaloryferze lub na ciepłych kolankach u swojej ukochanej pańci.
Wszystkim moim kolegom w schronisku życzę takich samych domów jak mój.
Przesyłam kilka zdjęć z mojego nowego życia.
Młynek